04-07.VI.2015 – XIV Spływ Kajakowy Służb Mundurowych rsw Piława

W dniach 4-7 czerwca 2015 r. podjęliśmy kolejne wyzwanie. Tym razem, w trochę okrojonym, jak na klubowe standardy, bo w zaledwie czteroosobowym składzie, postanowiliśmy pobuszować po Bornem Sulinowie, po to by wziąć udział w XIV Spływie Kajakowym Służb Mundurowych resortu spraw wewnętrznych.

W czwartek na polu namiotowym przy Pensjonacie PRL przywitał nas komandor spływu Zbigniew M. i Wojciech Z. z „Bażantów” 🙂 Dostaliśmy okolicznościowe znaczki i mogliśmy poszukać sobie odpowiedniego miejsca do rozłożenia i umeblowania naszych mobilnych domków. Udało nam się to zrobić niemal błyskawicznie, więc szybko przystąpiliśmy do zapoznawania się z uczestnikami imprezy. Niby spływ pod mundurowymi hasłami, więc spodziewaliśmy się spotkać tu znajome twarze z innych imprez organizowanych pod mundurowym patronatem, jednak nic z tego…. Same nowe i sympatyczne twarzyczki, także pierwszy wieczór minął na rozpoznaniu towarzyskiego gruntu przy ognisku. A przy ognisku, jak to przy ognisku… byli śpiewacy, był akordeon i „chłopak z gitarą” (nieco po 60-stce ale był) no i Fiat 125p w kolorze niebieskim z białym napisem Milicja. Wszak trafiliśmy do PRL-u 🙂

Rano w piątek poznaliśmy co to prawdziwy wojskowy dryg 🙂 Uwijaliśmy się jak w ukropie, żeby zdążyć na czas i wsiąść do autokaru, gdy komandor krzyczał „Odjazd za dwie minuty!!!”, ale udało się…. Pojechaliśmy do Liszkowa. Tam po krótkiej odprawie i jeszcze krótszym rozdzieleniu sprzętu pływającego zwodowaliśmy się. Spływaliśmy rzeką Piławą, a płynęliśmy, bo nawiosłować się trochę trzeba było, przez Jezioro Długie i Zalewy Nadarzyckie. Pomimo obaw Komandora nikt z nas się nie pogubił i wszyscy cało i zdrowo dopłynęliśmy do Nadarzyc, pokonując ok. 18 km. Pogoda była super, a nawet zbyt super jak na kajaki, bo słonko pięknie przypiekało nam buźki, także po powrocie do Bornego przypominaliśmy raczej pododdział przypalonych raczków 🙂

Po obiadku i krótkiej sjeście razem z Panem Przewodnikiem udaliśmy się na zwiedzanie Bornego Sulinowa. Zobaczyliśmy m.in.: ratusz, w którym mieściła się siedziba dowództwa garnizonu niemieckiego a później radzieckiego, dawną kantynę oficerską w której mieści się obecnie sklep „Sasza” (Саша), osiedle bloków mieszkalnych typu „Leningrad”, kościół św. Brata Alberta , który mieści się w dawnej niemieckiej stołówce oraz dobudowanej przez Rosjan sali, pełniącej niegdyś funkcję kina, Dom Oficera położony nad jeziorem Pile, pozostałości willi gen Heinza Guderiana czy willę gen. Dubynina. Zobaczyliśmy też lokalne arboretum.

W sobotę nauczeni już porannego porządku ogarnęliśmy się raz dwa i pojechaliśmy do Nadarzyc, gdzie się zwodowaliśmy. Atrakcjami dnia była rzeka z jej zakolami, powalonymi drzewami, płyciznami. Jednak największą atrakcją był nieduży próg wodny, który pokonywaliśmy siedząc w kajakach (!!!) dzięki profesjonalnemu naprowadzeniu przez naszego Pana Ratownika 🙂 O dziwo wydarzyła się tylko jedna nieplanowana kąpiel. Widocznie Neptun nie polubił tej dwójki kajakarzy…. Dzień minął nam na leniwym spływaniu. Pokonaliśmy łącznie ok. 21 km. A na końcu niespodzianka, bo zakotwiczyliśmy w… Szwecji 🙂

Wieczorem przy ognisku Wojciech rozdał nam pamiątkowe dyplomy, zaprosił za rok i… pobiesiadowaliśmy z kiełbaskami z ogniska i smalczykiem, ustalając czy uda nam się spotkać wcześniej, bo „przygoda, przygoda, każdej chwili szkoda….” 🙂

A.

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *