9.VI.2018 – Spływ kajakowy Wkrą i Narwią
Biorąc pod uwagę dużą frekwencję na majowym spływie Liwcem oraz prośby uczestników o organizację kolejnych spływów postanowiliśmy kontynuować jednodniowe spływy kajakowe w okolicach Warszawy, zatem w czerwcu padło na Wkrę.
Tym razem postanowiliśmy spłynąć z miejscowości Śniadówko, przez Pomiechówek, a następnie po wpłynięciu na Narew dopłynąć do Modlina czyli ok. 15 km.
Na starcie spływu (na mecie liczba też się zgadzała :)) stanęło 66 nóg (według góralskiego żartu o ilości owiec podobno tak łatwiej się liczy – wystarczy potem tylko podzielić nogi:)) czyli 29 osób i 2 psy!
Pogoda tym razem dopisała. Słońce tak paliło, że część uczestników wspierała się parasolami, bo jak powszechnie wiadomo para-sol to para – ochrona, a sol – słońce :).
Tuż po starcie zaczęły się konwersacje pomiędzy załogami poszczególnych kajaków, wymiana zabranymi wiktuałami (królowały wszelkiego rodzaju słodycze) oraz zabawy np. w tworzenie tratwy kajakowej.
Trzeba przyznać, że Wkra ma bardzo dobrą infrastrukturę jeśli chodzi o zaplecze gastronomiczne, miejsca biwakowe, plaże itp. Niestety również zapewne z tego powodu i bliskości Warszawy, zwłaszcza w weekendy o dobrej pogodzie, na wodzie aż roi się od kajaków, a nie wszyscy korzystający z możliwości wypoczynku na łonie przyrody potrafią uszanować choćby należącą się takiemu miejscu ciszę. Większość z nas odczuła poważny dysonans przepływając obok grupy młodzieży urządzającej sobie regularną dyskotekę z alkoholem na prawym brzegu Wkry, dokładnie naprzeciwko znajdującej się na lewym brzegu tabliczki informacyjnej o Rezerwacie Przyrody Dolina Wkry. Cóż…. „taki mamy klimat” 🙂
W celu uniknięcia hałaśliwego towarzystwa minęliśmy także plaże przy moście w Pomiechówku, aby po kilku chwilach urządzić postój na jednej z dziewiczych plaż tuż za Pomiechówkiem. Piasek w tym dniu słońce rozpaliło tak, że aż parzył w stopy. W tej sytuacji biorąc pod uwagę możliwość ochłodzenia się i dość niskiego poziomu wody większość z nas postanowiła skorzystać z kąpieli. Szczególnie dzieciom, już lekko znużonym siedzeniem w kajaku, spodobała się ta forma rozrywki. Pamiętając jednak o niebezpieczeństwach kryjących przez nurt rzeki cały czas pozostawały pod czujnym okiem rodziców.
Po kąpieli przed nami został już niewielki odcinek ujścia Wkry do Narwi. Przed wpłynięciem do Narwi niektóre ciut bardziej obciążone kajaki trzeba było chwilowo odciążyć w celu pokonania mielizny powstałej na skutek naniesienia piachu przez Wkrę. Potem mogliśmy się już rozkoszować zmianą otoczenia, tj. szerokim nurtem rzeki, wysepkami, wodnym ptactwem, którego na zatłoczonej Wkrze raczej nie spotykaliśmy.
Tu jeszcze raz nastąpiło wzajemne częstowanie się słodyczami, a przy okazji dzielenia pudrowych cukierków padły słowa, które rozkołysały ze śmiechu nasze kajaki. Nieświadoma znaczenia swych słów sześciolatka uprzedziła Włodka (w średnim wieku) zdaniem: „Włodziu niebieskich już nie ma, Jasiek wyjadł” 🙂
W ogólnym rozbawieniu zauważyliśmy most w Modlinie, tuz za nim przystań WOPR-u i tu zakończyliśmy nasz spływ. Choć część oczu przyciągał bliski już zabytkowy spichlerz zbudowany w stylu neorenesansowym oraz korciła bliskość ujścia Narwi do Wisły ale to już zostawiamy sobie na następny raz.
Pozostał jeszcze powrót busami do naszej bazy startowej w Śniadówku i ognisko z pieczeniem kiełbasek. Na miejscu okazało się, że obsługa przystani zadbała o nasze żołądki i przez drobną pomyłkę tuż przed naszym przyjazdem wrzuciła na grill naszą zdeponowaną wcześniej w lodówce kiełbaskę. Zatem dotarliśmy na gotowy posiłek. Pomimo tego i gorącej, słonecznej pogody rozpaliliśmy symboliczne ognisko.
Potem tradycyjnie padły wielostronne słowa podziękowania za udaną zabawę i wypoczynek oraz zapewnienia „Do zobaczenia następnym razem” 🙂
Serdecznie dziękujemy Wszystkim, którzy zdecydowali się z nami spłynąć, a tym razem było wśród nas sporo debiutantów. Zapraszamy na kolejne nasze wyjazdy.
Piotr